UWAGA – nowe wykroczenie, na czas epidemii i nie tylko areszt za utrudnianie interwencji Policji
W dobie koronawirusa nie tylko prawnicy pozostają żywo zainteresowani zmianami w prawie i śledzą je na bieżąco. Wprowadzane są nowe ograniczenia, nakazy i zakazy oraz przyznawane są uprawnienia. Musimy zdać sobie sprawę, że niektóre z wprowadzanych obecnie zmian nie dotyczą tylko czasu epidemii – kiedy ten minie (ufamy, że jak najszybciej), pewne regulacje pozostaną na stałe w naszym porządku prawnym. Taką regulacją jest przykładowo art. 65a Kodeksu wykroczeń, obowiązujący od 31.03.2020 roku. Zgodnie z nim – kto umyślnie, nie stosując się do wydawanych przez funkcjonariusza Policji lub Straży Granicznej, na podstawie prawa, poleceń określonego zachowania się, uniemożliwia lub istotnie utrudnia wykonanie czynności służbowych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. W uzasadnieniu do ustawy wprowadzającej ten przepis czytamy, że ma on zapewnić skuteczność działań Policji i Straży Granicznej nie tylko podczas zagrożenia epidemicznego, ale również przy realizacji typowych zadań ustawowych, ma służyć właściwemu przebiegu interwencji oraz zmierzać do urzeczywistnienia przez funkcjonariuszy Policji i Straży Granicznej prawa do wydawania poleceń.
Co ten przepis może oznaczać dla nas w praktyce? Funkcjonariusze Policji na podstawie ustawy o Policji mogą wydawać polecenia określonego zachowania się w granicach niezbędnych do wykonywania czynności (np. czynności legitymowania osób w celu ustalenia ich tożsamości), gdy jest to niezbędne do sprawnej realizacji zadań Policji albo uniknięcia zatarcia śladów przestępstwa lub wykroczenia. Nietrudno zatem wyobrazić sobie sytuację podjęcia się przez funkcjonariusza Policji czynności wylegitymowania nas podczas spaceru w parku, który obecnie – przez wzgląd na panującą sytuację – jest zabroniony. Jeżeli podczas takiej czynności legitymowania nie zastosujemy się do poleceń funkcjonariuszy Policji, będziemy mogli odpowiadać za dwa różne przewinienia – złamanie zakazu wejścia do parku oraz utrudnianie interwencji. Warto wspomnieć, że za utrudnianie interwencji grozi nawet kara aresztu, którą wymierza się w dniach i może trwać do 30 dni.
O czym zatem warto pamiętać? O obowiązujących nas obowiązkach, ale też posiadanych uprawnieniach. Przed wyjściem z domu zadajmy sobie pytanie: dlaczego wychodzę i czy mogę to zrobić w świetle wprowadzonych ograniczeń. Gdy odpowiedź na drugie pytanie jest twierdząca i legitymuje mnie do opuszczenia czterech ścian, będę mieć już gotowe uzasadnienie dla poruszania się po ulicy na wypadek zatrzymania przez patrol Policji. A gdy to już się wydarzy, a nasza przyczyna wyjścia z domu nie spotka się z akceptacją stróżów prawa – stosuję się do poleceń funkcjonariuszy (żeby nie narazić się na zarzut utrudniania interwencji) i w spokoju (bez zbędnej polemiki mogącej tylko wzbudzić irytację ze strony organów ścigania lub doprowadzić do postawienia zarzutu ze wspomnianego art. 65a kodeksu wykroczeń) podejmuję decyzję: przyjmuję mandat albo odmawiam jego przyjęcia. Pamiętajmy, że odmowa przyjęcia mandatu, z którego zasadnością się nie zgadzamy, spowoduje skierowanie wniosku o ukaranie do sądu, gdzie mamy możliwość wyłożenia swoich racji. Czy sąd może wydać tzw. wyrok nakazowy bez przeprowadzania rozprawy? Może, ale wówczas mamy prawo do wniesienia sprzeciwu (w wyniku którego wyrok nakazowy traci moc) i podjęcia próby „przekonania” sądu, że zarzut został nam postawiony niesłusznie. Twarde prawo lecz prawo – tak uczono mnie na studiach, a także, że niesprawiedliwym jest nie to, że ja za przewinienie zostałem osądzony, pomimo że inni w taki sam sposób łamali prawo i nie zostali ukarani ale to, że tamci nie ponieśli kary pomimo naruszenia zakazu, a ja bym go uniknął choć złamałem prawo. Nie tłumaczmy się zatem podczas interwencji zachowaniem innych osób czy przekonaniem o braku konstytucyjności przepisu. Funkcjonariusze Policji nie będą z nami prowadzić debat w tym przedmiocie. Zostawmy sobie tego typu argumenty, jeżeli uznamy je za słuszne i stosowne, do podniesienia w sądzie.
Adwokat Aleksandra Dyja
Obraz Andrzej Rembowski z Pixabay